Podczas gdy naród 'łikendowo' wypoczywał poza granicami prowincji, z impresją szopenowską w uszach, w wykonaniu Możdżera, spędziłam godzinę na ławce. Z kartką i długopisem na kolanie, szukając jakiejś rozgrzewającej inspiracji. W słuchawkach dźwięczało teraz piano forte oraz szorstkie, lecz w dobrym tonie muzykowanie Stańko. Sam stwierdził niegdyś, że jego twórczość jest pełna natręctw, bo ma skłonności maniakalno-depresyjne. Słusznie ...
Tak więc siedziałam na tej ławce i obserwowałam ludzi. Na szczęście naukowcy odkryli, że istnieje jednak jakieś życie poza siecią i to co nas otacza jest znacznie bardziej fascynujące. Choć przypuszczam, że za lat kilka powstaną internetowe dzieci, które będzie można doglądać za pomocą myszki :). Zaspokoją potrzebę łatwego kupna, czasem z dostawą do domu, gwarancji i pełnej satysfakcji użytkowania.
-E, my nie planujemy dzieci, za to nasz pies kończy jutro 3 lata.
-My też jeszcze rodzić nie będziemy. Za to mamy nową kartę graficzną.
Mawiają z dzikim podnieceniem znajome pary. Można sobie tak porozprawiać o swoich „zabawkach”: karierze, wypadach do galerii handlowych, wakacyjnych wyjazdach, clubbingach, kursach jogi i gotowania. Wszędzie wokół ta sama 'bajka'. Hmm. Chciałabym wkrótce poczuć, a właściwie zrozumieć, że nie jest moja. Jednak pewne procesy się samoistnie dokonują, są konsekwencją zmian w rzeczywistości, której codziennie doświadczamy. Z bólem stwierdzam, że jesteśmy pokoleniem serwisów internetowych. I jest to chyba naturalna kolej rzeczy. Nikogo już ten stan rzeczy nie dziwi. Nie ma potrzeby, by mielić i przetwarzać w jakiś szczególnie eksplorujący sposób to, co oczywiste.
Wróciłam więc do domu. Na biurku jak zwykle artystyczny nieład, gdyż porządek z reguły rodzi chaos.
Dokonało się.
Mistyczne przejście z chaosu we mnie na bajzel wokół siebie. Cytując kumpla podobno „zgłębianie arkan tożsamości mojej, by posprzątać w sobie nie jest mi potrzebne. Do twarzy mi w tym bałaganie, który w moim wykonaniu jest niczym kropla rosy na źdźble trawy, pierwszego dnia wiosny - krystaliczny i spotykany rzadko w takiej postaci.” W nieładzie czasem łatwiej odnaleźć siebie.
A za moment znów uciekam w stronę natury. Bo spotkanie z przyrodą stanie się niedługo dla nas jak kontakt ze społecznością majspejsową, gdy masz miliard 'przyjaciół' i najfajniejsze w tych znajomościach jest to, że nigdy się z nimi nie spotykasz... ;)
przeglądając własne statystyki, dziś dopiero Cię odnalazłem, jakże bliski mojemu myśleniu jest ten ostatni post ... pozdrawia M
OdpowiedzUsuń