“There are two ways to reach me: by way of kisses or by way of the imagination. But there is a hierarchy: the kisses alone don’t work.”/Anaïs Nin

niedziela, 31 lipca 2011

Barwy nocy

Nocny Lublin
fot. eM

"Just imagine living in a world without mirrors. You’d dream about your face and imagine it as an outer reflection of what is inside you. And then, when you reached forty, someone put a mirror before you for the first time in your life. Imagine your fright! You’d see the face of a stranger. And you’d know quite clearly what you are unable to grasp: your face is not you."

Milan Kundera

Miłość to nie łagodna rozmowa, miłość wyważa drzwi








"You love me especially different every time
You keep me on my feet happily excited
By your cologne, your hands, your smile, your intelligence
You woo me, you court me, you tease me, you please me
You school me, give me some things to think about
Ignite me, you invite me, you co-write me, you love me, you like me
You incite me to chorus

You're different and special in every way imaginable
You love me from my hair follicles to my toenails
You got me feeling like the breeze, easy and free and lovely and new
Oh when you touch me I just can't control it
When you touch me, I just can't hold it
The emotion inside of me, I can feel it "






środa, 20 lipca 2011

el musica czika czika






Lubie niszczejące, podrapane klatki schodowe: 
zmurszałe, strome, mocno kręte lub proste,
mroczne i rozświetlone
przymiotnikowo niezdefiniowane. 
Tak różne, jak ludzkie drogi na zakrętach życia.

Lubie klatki fotograficzne: 
chwile z życia zatrzymane w czarno-białym kadrze, 
będące podróżą w głąb niedopowiedzenia,
wycinki wspomnień i wyobrażeń
skrywające niezwykłe emocje 
pod pozorem chłodnej narracji obrazkowej

Dostrzegam też klatkę tajemną, którą nosimy w sobie, 
odliczającą te spontaniczne i krótkie momenty 
między wdechem a wydechem. 
Są jednostką bliskiego trwania i oczekiwania
w chwili ponadsezonowej wrażliwości. 

I know it was - I forgot the rest
I know it wasn't - I remembered the rest





środa, 13 lipca 2011

wtorek, 5 lipca 2011

poniedziałek, 4 lipca 2011

Na styku światów.

Może powrót do pisania jest jak powrót kochanka, którego odkrywa się na nowo, a może jest czymś zupełnie nieznanym? Jeszcze rozgrzana pod palcami klawiatura, paleta uczuć, przelanych na ekran monitora. Lepkie, cukrowe myśli napływają bezszelestnie. Skosztowanie ich staje się bezbolesne.

Tego czerwcowego wieczoru dotknęła pełni siebie, miłość stała się uczestniczącym stanem jej umysłu. Plenerowa praca twórcza łamała przejściową rutynę, uwalniała uśpione w niej pokłady wyobrażni i świat, który nosiła w sobie. Wszystko co rejestrowała kątem oka było inspiracją. Odczuwanie tego świata stawało się możliwe tylko w gwałtownych dotknięciach miłości, gdy płomień był prawdziwy i rzeczywisty. Zadomowiona, zakorzeniona w sobie patrzyła na fałdy niebieskiej tafli jeziora i na płótno, które miała przed sobą. W jednej chwili potrafiła przekuć rzeczywistość w oniryczną wizję, pozostawiając złudzenie realności. Analizowała nasycenie koloru i strukturę krajobrazu. Po chwili obserwowany przedmiot zaczął w niej zyć. Musiała natychmiast poszukać dla niego towarzystwa, a potem wydobyć wzajemną relację formy i materii. Kiedy krystalizowała się ogólna wizja dzieła, zapomniała w zatraceniu o całym swiecie. Podróżowała całą sobą w obrazach, by za chwile flirtować ze słońcem, przebijającym się przez lazur nieba. To miejsce dawało poczucie wolności. Estetyczna przyjemnośc kreowania tego, czego nie można zwerbalizować była nienasycona. Powoli zamykała w malunku to, co chciała mieć tylko dla siebie. W takich chwilach odrzucała kalkulujący umysł, czuła, że jest skąpana w miłości, z tytułu samego tylko istnienia. Przeszłość była jak rzeka, zupełnie niezdolna do tego, by porwać swoim nurtem. Nie była jej udziałem, a raczej wspomnieniem. Teraz czuła tylko ciepło, dotykała tego, co było istotą trwania, dostroiła się do tej chwili. Zawsze pociągało ją to, co piękne i twórcze. I nigdy dotąd nie czuła siebie tak mocno, jak w tym stanie czujnego bycia. Leniwe przebywanie w tym miejscu wykroczyło poza estetyczne przyjemności. Stało się lekcją poznania.

W tle tego malarskiego krajobrazu wyłaniała się spróchniała chata, rozlazła i spuchnięta niczym spasły królik. To miejsce nie znało cywilizacji. Może dlatego na przemian ujawniały się w nim demony i bogowie, zmagała czerń z bielą. Sama decydowała w czyjej pozostawić mocy ten dziwny fragment świata. Wiedziała, że ostateczną instacją dla siebie jest ona sama, a nie jakieś wartość absolutne. I nie było żadnej siły, która zakazała jej wybierać. Obcowała z czymś ważnym, co w efekcie tworzyło zapis sejsmograficzny jej duszy.

Czasem trzeba wiele energii, czujności i mądrości, by nie uwierzyć w to, co poza...