“There are two ways to reach me: by way of kisses or by way of the imagination. But there is a hierarchy: the kisses alone don’t work.”/Anaïs Nin

poniedziałek, 21 grudnia 2009

Napisz mnie...


Czy książki chcą być napisane? Czy chcą by nazywać to, co nienazwane?


Wyjęzyczyć swój świat, a w nim siebie?


Paroles, paroles, paroles - moje ID?


Całkiem trzeźwa pretensja do siebie, że nie chce mi się kąsać...


I tak poklaskali, poklepali, po...


***


Czytam właśnie eN-tą wersję książki przyjaciółki. To propozycja naukowa, ale zaczynam się z nią odrobinę utożsamiać, zlewać i tonąć w poszczególnych rozdziałach. Powoli tracę dystans. Ale z minuty na minutę ubogacam nią sferę językowych poszukiwań.


To lektura, która nie powoduje "spalenia umysłu", troche krzyczy i ma ten pazur oraz nerw, który tak lubię.


Po wydaniu zacznie żyć własnym życiem. Zostanie skonsumowana, będzie oceniana, wartościowana, ale czuje, a nawet wiem, że nie zginie w natłoku publikacji.


Odpowiedzialność pisarza nie jest tylko i wyłącznie triumfem jego ego, podsycanym poczuciem nieomylności.


Bo tylko ten, który miewa wątpliwości, nigdy nie będzie wydawał kategorycznych sądów i opinii. Choć uzasadnione wdrukowanie siebie chroni autora przed odczytaniem jego dzieła w sposób inny, niż sobie założył.


Jednak wraz z ostatnią linijką i spisem treści jego udział w dalszym życiu książki kończy się. Bezpowrotnie. Nie możemy dołączyć do niej instrukcji obsługi, jak ją mamy rozumieć, jak odczytywać.


Każdy we właściwy dla siebie sposób będzie ją widział i rozumiał.


Zakomponuje sobie ten świat według nieocenzurowanej przez nikogo intuicji


Zwerbalizuje po swojemu emocję błądzącą w przestrzeni niewyrażalności


Pomyśli raz kolorami...