Czasami mysli jego były tak synchroniczne z jej kosmosem umysłu, jakby kradł je podczas snu.
Była jego osiągalnym bólem i nieosiągalną troską.
Pożądał jej czytelnej emocjonalnie erupcji ciepła, jak rozgrzanych ramion, ust i wszystkiego, co z niej pochodziło.
To czym byli dla siebie było sekretem ich dusz.
Zastygły dumnie i majestatycznie jak lawa moment był jedyną i słuszną oznaką łączącej ich tęsknoty.
On tonął w niej, w jej spojrzeniu rozlewnym i przygaszonym. A jej milczące oczy mówiły więcej, niż dotyk.
Zapach mężczyzny, jej mężczyzny, który rozlokował się w powietrzu był zaproszeniem do łapczywego smakowania tajemnicy szczęścia. Poczęstowała go swoją krainą, zagarnęła dla siebie na zawsze.
Cisnęła w kąt całą negatywną i niepochlebną wiedzę o miłości.
Patrzyła i dostrzegała bez ograniczeń i wartościowania.
Kropla łzy przespacerowała się po jej twarzy jak rozlewisko czerwieni z filmu noir.
Po miłosnym spełnieniu wpatrywała się w mapę pęknięć na ścianie jak w dzieło życia, które wytyczyło ścieżki uczuć...
kręte, skomplikowane, wyraźne i jej własne...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz