“There are two ways to reach me: by way of kisses or by way of the imagination. But there is a hierarchy: the kisses alone don’t work.”/Anaïs Nin

czwartek, 21 stycznia 2010

***

Cichy szmer płynącego po oblodzonej drodze autobusu przymykał i uchylał moje ciężkie powieki. Żeby nie zasnąć, z dużą wnikliwością zaczęłam przyglądałać się ludziom, którzy podróżując z pracy do domu nieśli ze sobą jakieś refleksje codzienności.

Pytanie, które uczepiło się moich myśli sprowadzało się do jednej kwestii:

Czy można wiele powiedzieć o człowieku nie znając jego oczu, jego uśmiechu i posmaku łez?

Nie znając jego wczoraj, jego dziś i jutra?

Nie wiedząc w jaki sposób rozmawia i o czym marzy?

Nie można nic.

Zwłaszcza jeśli milczy głosem słodkim jak bombonierka lub słowem gorzkim objawia się w gromowładnej, lecz stałocieplnej postaci.

Jak porcelanowa chińska lalka tuż przed wypiekiem w piecu, poblakłam przekonana, że dopiero od zdziwienia światem, życiem i tym, co zobaczyłam w pejzażu minionych chwil i zdarzeń, zaczęła się moja zabłąkana gdzieś wiara w bezwzględnie czysty spokój.

To chwile tzw. “mniejszej ważności” potrafią nas odbudować, nasączyć czymś nowym, delikatnym i lirycznym.

Gdyby wydarzenia, losy i emocje ulegały błyskawicznej degradacji byłoby inaczej, może łatwiej, ale czy prawdziwiej?. Obudzić się bez wspomnień, z zeszytem zapomnień, przestronni i swobodni niczym bezkresna pustynia? Tego nie chcę...

****

Gdy w pewnych momentach życia potrzebujesz oddalenia i otacza cie zimna, opustoszała przestrzeń, dwukrotnie mocniej widzisz siebie. Przełamujesz ten małostkowy, nieznośny upór i dostrzegasz. To jest jak zderzenie dwóch egzystencji, dwóch kosmosów, dwóch przeciwległych biegunów wrażliwości, będących jednak nadal tobą.

Czasami nie zdarzy się nic, by mogło się zadziać wszystko.

Ja - własna, poza koniecznością, nakazem, zakazem. Mimo, że swiat wydaje się czasem ciemny, wrogi, taki, jakby zupełnie nie używał zmysłów wzroku, słuchu, węchu...

Ból bierze w kwadratowy i pogrubiony nawias rzeczywistość, która istnieje poza granicami mojego codziennego życia. Gdy skumulowane doświadczenia ubiegłych lat wracają w postaci snów, halucynacji. Gdy każda tkanka, ulepiona ze słów odradza się na nowo we mnie.

A impuls i reakcja potrafi zarówno leczyć, jak i spopielać, czy zdrapać z twarzy grymas szczęścia...

Tylko przewlekły ból jest realny i jednoznaczny.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz