"Bądź jak kamień, stój, wytrzymaj
Kiedyś te kamienie drgną
I polecą jak lawina
Przez noc.
Przez noc.
Przez noc."
(„Psalm stojących w kolejce”K. Prońko)
Cóż. Niech będzie. Mokra, rozchlapana jesień. Myśli szarpią mnie za włosy. Czuję emocjonalne wyczerpanie, a umysł krzyczy, że nadeszła pora, by coś z tym zrobić . By przeprowadzić duchowy remanent. Taki nieuchronny moment w życiu, kiedy coś w nas pęka, zwykle nadchodzi u schyłku lata. Kiedy jesień puka w progi naszych neurotycznych myśli. Wtedy chcemy stworzyć nowy wzór na życie. Wszystko jest dozwolone i wszystko zakazane. Zrodzony z pustki pakt bezdusznego milczenia zostaje przerwany. W głowie rodzą się nowe upoetyzowane postanowienia.
nie trwać w kontynuowaniu fałszywej drogi
nie bać się spojrzeń i konfrontacji z życiem i ludźmi
wspierać w problemach, słyszeć i umieć słuchać
dostrzegać, współodczuwać
leczyć, wyjaśniać, naprawiać
karmić mową milczących, ale ważnych słów
szanować swoje wybory i pozostać konsekwentnym.
otrzepać się z kurzu, uczesać włosy, zawiązać sznurówki i pójść o krok dalej.
zaufać emocjom, nawiązać z nimi kontakt,
przełamać ciemność i nicość,
zagłębić się w siebie, wsłuchać w oczekiwania i pragnienia
nie lekceważyć ciosów i minionych, przeterminowanych wspomnień
nie czynić spustoszeń słowami i nikogo więcej nie ranić
szanować wolność wzajemną
przemyśleć każde posunięcie, gest, ruch
żyć według własnego rozumu, zanim wszystkie mądre teorie urządzą mnie na dobre
plany i decyzje poprzedzić i dotknąć konkretnym działaniem
kierować się „wskazówką kardiologiczną”, czyli sercem
Czy konieczne jest metafizyczne przejście do innego tajemniczego świata po to, by się przekonać? Pozbyć się z siebie wszystkiego, co uwiera, drażni, irytuje? Zedrzeć niewygodną warstwę swojego jestestwa? Zapisać czystą kartę życia na nowo?
Przecież poczuć prozaiczną wolność można na miejscu, bez tułaczki w nieznane rejony. Może lepiej zrobić porządek ze sobą i swoim życiem tu i teraz, bez udawania się w podróż, która może przynieść odpowiedzi, ale przecież nie musi.
Czekanie buduje dystans, pozwala na to, by klarownie spojrzeć na siebie, na życie, na zmiany, na innych. Moje sobotnie rozważania do 8 rano przy floriańskim grzanym w towarzystwie dwóch artystek spełnionych i totalnych okazały się sesją oczyszczającą dla umysłu i ducha. Jeśli chcę przyciągać ludzi i obdarzyć ich swoim dość specyficznym, a momentami wykolejonym światem muszę stać się wielokrotnością i kwintesencją tego, co we mnie najlepsze. Zatem jeśli mam być wolna, dokonywać wyborów, to tylko takich, które obdarzą mnie czymś dla mnie mocno uchwytnym, namacalnym, autentycznym. Nie ulotnym i niestałym. Czymś, co stanie się niemal darem, stosownym do wartości czynu i oczekiwań. Bez goryczy, toksyki i takim, który wprawi mnie w stan zadowolenia i subtelnej euforii. Dlatego wybieram z dużym namysłem, namaszczeniem i rozwagą. A nie bezwiednym łakomstwem. I tylko to, co szczere oraz prawdziwe. Czy wtedy wolność sama czyni się, czy może jednak nie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz