Podobno rękopisy nie płoną, ale słowa w nich ujęte płoną chyba bardziej, niż te cyfrowe ...
Do dziś piszę i otrzymuję listy na pożółkłych kartach przeszłości, które nie giną w czeluściach serwerowych archiwów.
Letnie porządki uświadamiły mi, jak chętnie wracam do starych wspomnień. Każdy nierozplisowany fragment, fałda ubrania kryją jakąś opowieść. W kieszeniach tkwi bilet autobusowy sprzed 10 lat, jakiś drobiazg, który jest swoistą podróżą w czasie. Jest w tym zanurzaniu się we wspomnieniach jakaś odświętność, rodzaj rytuału, który rozświetla wnętrze i utrwala doświadczenia..rozmowa szeptem z samym sobą..
Samopoznanie..