Obserwując chwile temu świat z 26 piętra stołecznego drapacza chmur
przyglądałam się dominującej sylwetce miasta
Prostokątne budynki i zgeometryzowana architektura
Dawna stolica kontra młoda dynamiczna metropolia
Klimat magicznych uliczek przeciwko brzydocie ulic rozkopanych
Domy pełne tajemnic w opozycji do apartamentowców materialnych
Tam na dole - wymuszona praca, gorączkowa gonitwa, brak wymiany i swobody
Tu w górze - natura i wolność, rzędy obłoków poprzecinane przez stado grafitowych ptaków
Poniżej - fast food, fast love, fast life
A powyżej - na nieboskłonie - iskrzące się kolory jesieni
Kiełkująca potrzeba wrażliwości i balastu
Promień słońca przebijający się wprost na ulice miasta
oświetla pędzący tłum w sukienkach z ekskluzywnych lumpeksów i garniturach od Armaniego
Splot charakterów ludzich, które roztyły się w swych oczekiwaniach i dążeniach
Szarą architekturę Warszawy powoli ogarnia 'duch' życia
Świat rozlewa się gęstą poświatą, a tłum płynący w mrówczym tempie tworzy swoistą z nim relacje
Z każdej części miasta napływają ludzie
by za kolejnym zakrętem ujrzeć cień własnego zycia
jak obumarłe neurony; zmęczeni targowiskiem próżności
Makroświat miłości, czy niechęci?
Zmaganie szarości z bielą?
Prawda, czy zmyślenie?
Jak dwa intymne zyciorysy, które tropią się nawzajem
Papierosowy dym, rozedrganie, dźwięk komórki, wielkomiejski hałas
Świat imaginacji, czy przestrzeń buntu, kreacji i szaleństwa?
Chemiczny związek dwóch różnych światów, jednoczący sie w dialektyce duszy
wypełnionej czymś dawnym, pomarszczonym i nowoczesnym zarazem.
Pozostanę po drugiej stronie siebie samej
macając wzrokiem zakątki Mojego własnego Miasta
Poza światem zagmatwanych warszawskich, nie-moich spraw
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz